Uczniowski Klub Sportowy Iskra Gdynia - strona nieoficjalna

Strona klubowa

WYLOGUJ SIĘ DO ŻYCIA

 

Losowa galeria

R2002 - KOLBUDY CUP - 02.02.2013
Ładowanie...

Statystyki

Brak użytkowników
zalogowanych i 3 gości

dzisiaj: 126, wczoraj: 355
ogółem: 4 670 869

statystyki szczegółowe

Aktualności

LIGOWA KOLEJKA ISKRY 16/17 KWIETNIA

  • autor: uksiskragdynia, 2016-04-18 13:33

Tylko JC2 i R-2005/6 ("Deichmannowcy") w miniony weekend na plusie, a jak chcesz wiedzieć więcej, to kliknij na... "więcej".

W sobotę na Boisku Checzy graliśmy z "Arką" Gdynia JC2 i po heroicznym boju z "11" rywala plus dwunastym przeciwnikiem czyli z "Panem od gwizdania" wygraliśmy 2:1. Gole dla nas zdobyli, w drugiej połowie; sprytnym uderzeniem Wiktor Anikiej oraz fantastyczną... 'główką' {już drugą, w drugim meczu pod rząd} Szymon Skalski.

Zaczęliśmy z animuszem, ale zaczęto nas 'studzić' ciągłymi decyzjami przeciwko nam nawet wtedy, gdy gdy rywal bez naszego zaangażowania obiema rękoma pchał nas w plecy i to z rozpędu. Za to jak my otarliśmy się o przeciwnika... już faul dla rywala. Oczywiście My 'ciągle byliśmy na spalonym' za to rywal nawet jak był 3-4 metry na spalonym, to go nie było (w/g amatora gwizdania). Tak więc w pierwszej połowie mecz był wyrównany, choć to my mieliśmy więcej dobrych akcji zespołowych (oni raczej grali 'lagen' na King-Konga z ataku). Także w pierwszej połowie straciliśmy gola - w wyniku zaspania naszej obrony - ale jak tu nie spać na meczu skoro 40% zawodników nie spała ani minuty w nocy, bo... mieli Czuwanie Integracyjne w Szkole czyli 'grandzenie' w budynku szkolnym - może wreszcie szkoły powrócą do swego podstawowego zadania czyli edukowania dzieci i młodzieży, a nie 'parapedagizowania'.

W szatni na przerwie nie straciliśmy ducha i wiary i mimo namolnych wysiłków "Operatora Gwizdka" wygraliśmy - mega dominując rywala.

Oczywiście nie był to mecz przez cały czas na wysokim poziomie akcji - bo wiele było tu chaosu i przypadku (bo nierówne boisko) plus nerwowość wprowadzana 'dziwami rozjemcy', ale liczy się, że
drużyna się {w większości} umiała zmobilizować i wyszarpać to zwycięstwo, mimo ... przeszkód. Jak zawsze waleczny i groźny w ofensywie był Dominik Zieliński, jak zawsze zdeterminowany był prawy obrońca - Szymon Skalski plus dobre okresy mieli inni. Ale znakomity mecz rozegrał - najlepszy na boisku - Jakub Sieńko.

Trochę się dziwił pochwałom, bo... wszak nie strzelił gola, ale jako jeszcze 'adept piłkarski' nie rozumie, że nie tylko zdobyte gole są wykładnikiem oceny gry, ale... bardzo duży procent skutecznych przyjęć i podać oraz dryblingów {nieraz w trudnych sytuacjach}.

Plus znakomite centry czy krosowe wrzutki - a jeśli do tego dołoży się dobre minimalne chybione strzały czy zaangażowanie w odbiory piłki - to właśnie taka "Ocena Meczu" jest jak najbardziej  uprawnioną.


________________________________________________________ 

Bardzo dobrze zaczęli zawodnicy Reprezentacji Iskry na Ligę Deichmann Cup - wysoko wygrali 3 mecze, zaś jeden nieco dziwnie przegrali. Szczegóły tj,. wyniki i strzelców goli można odnaleźć w zakładce Deichmann Cup - na półce = Oficjalna Strona DC. My wspomnimy tylko o naszym ostatnim meczu z rywalami (Ziny Połchowo) czyli tutaj Wybrzeże Kości Słoniowej, która w swych innych meczach wręcz nokautowała przeciwników - strzelając mega dużo goli np. 2 z zawodników z WKS jest w ścisłej czołówce strzelców. Gdy WKS zagrał z nami (czyli Holandią) wygrali tylko 5:3, a mogło być... nawet lepiej dla nas, ale jeżeli przed meczem -jeszcze w szatni- nasz czołowy zawodnik {choć nie lider} zaczyna siać defetyzm co chwila stwierdzając, że "na pewno przegramy", to pomimo pozytywnej reakcji odporu swych kolegów i Trenera, zaczyna się 'łamanie ducha zespołu' - tym bardziej że powtarza to po kilka razy. No i jak by sobie to wyprosił u "Bogów Futbolowych" - sam się denerwuje i popełnia błędy co powoduje nerwowość i błędy u pozostałych, a że każda piłka (w pierwszych trzech minutach) uderzana przez rywala odbija się tak jakoś dziwnie od naszych nóg/pleców/itp, że 'ląduje' zawsze u nogi zawodnika Ziny Połchowo (WKS) czatującego pod naszą bramką - to skutkuje utratą szybkich 3 goli.

Do przerwy 'jadą z nami' na 0:4 - w przerwie Trener skutecznie uspokaja kompletną rezygnację i pragnienie schronienia się -niektórych- w spódnicy Mamusi i... proponuje, że dla nas liczy się tylko wynik drugiej połowy. I co? Nagle okazuje się, że ten kandydat do pierwszego miejsca w naszej grupie i także w całym turnieju (mają 3 takich co tak wymiatają, że...aż dech zapiera) jest do ogrania przez Iskrę R-2005. To My zaczynamy cisnąć (mamy słupek i porzeczkę oraz strzelamy aż trzy gole doprowadzając do kontaktowego wyniku 3:4. Niestety tracimy gola na 5:3, bo nasz zawodnik przy wolnym dla rywala źle pokrył pod naszą bramką - myśląc, że wykonujący wolnego rywal (Koy) będzie strzelał, a ten... podał do nie obstawionego prawidłowo kolegi. Trzeba być przewidującym w obronie, a nie tylko myśleć o zdobywaniu goli dla siebie, bo to u nas trochę dziecinne podejście jeszcze dominuje; zamiast cieszyć się, że zespół ogólnie wygrywa, trochę za dużo przekomarzamy się o to, kto zdobył więcej goli dla Iskry. Będziemy nad tym pracować w sztabie trenerskim, także nad 'fochami' nawet wtedy, gdy się nasz przewraca o trawę.

Tak więc wygraliśmy drugą połowę 3:1 (jak sobie założyliśmy w przerwie), choć ogólnie polegliśmy w tym meczu 5:3.  Nie do końca zgodzimy się też z tezą powiedzenia, że "Szczęście sprzyja lepszym" i... sparafrazujemy je na: "Szczęście sprzyja bardziej wierzącym w siebie" (w swoje umiejętności, ale i wolę walki) - jak ktoś przed walką nie wierzy w możliwość wygranej, to musi bardziej popracować nad sobą, by zostać prawdziwym sportowcem. Nawet ta porażka pokazała, że stać nas na zwycięstwo z każdym rywalem nawet z taką mega-ekipą jak "Zina" Połchowo (w Bobola CUP też nas 'palnęli', ale 0:4). Praca, praca, praca i regularność w trenowaniu!!!


___________________________________________________________________
       
W sobotę nasza drużyna JD1 (R-2003) rozegrała wyjazdowy mecz z liderem ligi - Koroną Żelistrzewo.

Pomimo mega wysiłku kilku naszych zawodników (piłkarskiego i fizycznego) musieliśmy przełknąć gorycz porażki (1:6). Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo - w końcu lider tabeli, a do tego mający w składzie zawodników silniejszych fizycznie i szybszych od większości naszych "mieszczuchów". Dość szybko straciliśmy dwa gole, ale też nie mogliśmy rozegrać skutecznej akcji w ataku. Na pewno zdecydowały tutaj względy szybkościowe naszych napastników, ale też niestety ponownie brak tzw. dobrego i mądrego podania zawodników z linii pomocy - po raz kolejny za dużo było dreptania z piłką w miejscu lub gry na "teraz tylko ja!". Futbol to gra zespołowa i trzeba widzieć dobrze ustawionych kolegów z drużny, a nie tylko liczyć na własne umiejętności i grać "podwórkowo".

Na pewno na wynik meczu miał też fakt, że w naszej bramce ligowo zadebiutował nowy bramkarz, trenujący u nas od kilku miesięcy, ale niestety z przerwami po kilka tygodni - co ma wpływ na jego grę. Choć wiemy, że się starał najlepiej jak mógł i angażował w grę - to jednak nic nie zastąpi treningu oraz zdobytego doświadczenia w meczach. To był nasz trzeci mecz ligowy w tej rundzie, ale dopiero pierwszy dla nowego bramkarza (choć plan zakładał, że w dwóch poprzednich zagra przynajmniej po jednej połowie, ale...).

Bez wątpienia najlepszym naszym zawodnikiem (i być może nawet najlepszym na boisku) był nasz J. Mościpan, który grając na bocznej obronie kasował liczne akcje przeciwnika, nawet wracając się z niemal połowy boiska. Jasiu wykonał 130% pracy, bo poza przerywaniem akcji Korony wiele razy podłączał się do akcji ofensywnych lub długimi podaniami próbował uruchomić naszych pomocników i napastnika. W naszej drużynie wyróżniał się też kapitan K. Marcholewski, lewy pomocnik K. Błędowski (ale tylko w pierwszej połowie, kiedy miał jeszcze siły walczyć z przeciwnikiem wyższym o dwie głowy!), boczny obrońca K. Sławiński oraz para stoperów A. Warkusz i I. Grzybowski. Szczególnie cieszy dobry występ tego drugiego stopera - bo dawno już nie rozegrał tak dobrego spotkania. Wyróżniająca się gra tych w/w zawodników oraz tylko momentami lepsza gra pozostałych to za mało aby skutecznie walczyć z takim przeciwnikiem jakim obecnie jest Korona Żelistrzewo.

Gola dla nas zdobył sprytnie wykonanym rzutem rożnym K. Marcholewski. Szkoda, że nie udało się zdobyć goli z dobrze wykonanych kilku rzutów wolnych oraz z kilku jeszcze akcji ofensywnych (bramkarz Korony kilka razy udanie interweniował po naszych strzałach). Do samego końca meczu Iskra grała o kolejne gole, pomimo dużej już straty - i za to jest mega duży plus.

Za tydzień kolejny mecz wyjazdowy- tym razem do Lęborka (jedziemy busem).

_____________________________________________________________________

Również w sobotę grali zawodnicy Iskry R-2004 z Bałtykiem Gdynia - ulegliśmy, ale znośnie jak na fakt że graliśmy gołą 9, bo niektórzy z naszych są chorzy, a inni nie wyrobili na czas KZS (będzie... "Gilotyna" Iskry). Mimo porażki rewelacyjnie pokazał się nasz bramkarz Oskar Rusoń, stoper Dominik Fotta, a dobre momenty miał też Arkadiusz Lamek oraz absolutny debiutant (tydzień w klubie) Łukasz Stasiak. Nie spuszczamy głowy tylko - trenujemy, a jeszcze będą dobre mecze na boisku w Waszym wykonaniu, bo już potraficie wygrywać w turniejach halowych.

_______________________________________________________________________ 

W niedzielę grała też nasza ekipa Iskry-JB ulegając honorowo, po wspaniałej walce drużynie "Portowca" Gdańsk. Ten mecz mogliśmy wygrać, bo np. do 25 minuty wręcz absolutnie dominowaliśmy, ale... "Operator Gwizdka" (ten sam co w meczu JC2) już był czujniejszy i nie popełnił tego błędu co w sobotę (bo przecież nie zdołał nam JC2 przeszkodzić w zwycięstwie nad "Arką") - bo tu 'cwano' puścił ewidentny spalony na gola dla gości (co przyznawali też Portowcy) ustawiając od razu mecz na 0:1 co przy dobrych umiejętnościach rywali stawiało nas przed bardzo trudnym zadaniem odrobienia straty. Walczyliśmy jak szaleni (prawie wszyscy) i mieliśmy wiele niemal setek (rywal też), ale nie udało się odwrócić wyniku pod koniec nieco zmęczeni i z frustrowani naszym niefartem i postawą operatora gwizdka dopuściliśmy do niepotrzebnego błędu w obronie i... zrobiło się 0:2., ale jeszcze próbowaliśmy - "Pan Gwizdek" dalej czuwał, bo zagwizdał
naciąganego karnego przeciw nam, by było pewne, że by nam 'się nie udało coś odkuć' [zawodnik z Gdańska jednak przestrzelił ]. Portowiec wygrał, bo grał poprawnie i umiał wykorzystać 'Dary Losu', my zaś zagraliśmy dobrze i ambitnie, choć nie znakomicie - nie mamy się jednak czego wstydzić > to była twarda męska gra i dawaliśmy radę. Brawo JB.

Zarząd napisze do Kolegium Sędziów, że oficjalnie występujemy o nie wyznaczania Pana Operatora Gwizdka do roli Sędziego w meczach Iskry, bo zawsze to tak wygląda, jak On trzyma gwizdek, a ostatnie dwa jego 'występy' tylko nas do tego przekonały na 110% - mimo że jeden mecz wygraliśmy {bo się zagapił w działaniach destrukcyjnych}.

Ciekawe czy ta jego skłonność do dziwnych decyzji wiąże się z tym, że kiedyś pisaliśmy do KS POZPN o ustalenie nazwiska sędziego, który tak niechlujnie wypełnił rachunek - delegację sędziowską, że nasza Księgowość nie mogła dokonywać czynności związanych z rozliczeniem podatki PIT, bo nie można było odczytać z w/w r-ku, kto zacz go wystawił i... co się okazało... Panem niechlujnym w opisie dokumentu księgowego był ten w/w (sobotnio/niedzielny) "Operator Gwizdka" (dostał od KS POZPN za to mocno po łapach) - ot... zagwozdka ???   


Pozdrawiam wszystkich czytających - "więcej" > Wasz Iskiernik Generalny "Iskry" Gdynia

 
 
 
 

  • Komentarzy [0]
  • czytano: [1385]
 

Musisz się zalogować, aby dodawać komentarze.

Buttony

Reklama

Logowanie