Uczniowski Klub Sportowy Iskra Gdynia - strona nieoficjalna

Strona klubowa

WYLOGUJ SIĘ DO ŻYCIA

 

Losowa galeria

R-1999 / Turniej w Rumi / 08.12.2012
Ładowanie...

Statystyki

Brak użytkowników
zalogowanych i 2 gości

dzisiaj: 51, wczoraj: 340
ogółem: 4 679 367

statystyki szczegółowe

Aktualności

TYLKO ISKRA JB UMIE ŻEGLOWAĆ PO ZATOCE PUCKIEJ

  • autor: uksiskragdynia, 2015-05-18 15:26

W weekend 16/17 V 2015 r. wygrała tylko Iskra JB. 

W sobotę o 13.00 na 'Oksywian da Waga' > Iskra JB wysoko pokonała Zatokę Puck  5:1 ( po golach n/w: Szołucha -2, Zaremba -1, Konkel -1, Przyborowski -1). Trochę dziwny mecz, w którym na przemian mieliśmy stracha potem mega-przewagę oraz na koniec trochę bałaganu z tyłu.

Bardzo dobry mecz rozegrał nasz bramkarz Oskar Domińczak oraz... inny Oskar (Szołucha), który ogromną pracowitość i ambicję w tym meczu ukoronował zdobyciem dwóch goli - serdecznie gratulujemy!

A niewiele brakowało, by... "Szołi" znów był rezerwowym, jednak na szczęście; tradycyjnie nawalił spóźniając się na mecz, zaspany 'Konik'  Innym bardzo aktywnym graczem naszej drużyny był nasz Iskrzany Matuzalem > Dawid Zaremba (bacznie obserwowany przez ważne w Jego życiu dwie Damy). Popularny "Zari" zdobył jednego gola, ale gdyby był bardziej precyzyjny mógłby dołożyć co najmniej jeszcze dwa {i to minimum}. Wygraliśmy wysoko (a mogliśmy wygrać 2 x lub 3 x wyżej - patrz w/w "Zari" i.... Zielak + Mesje Przybor), ale wcale łatwo nie było, bo niemało musiał się wykazywać nasz bramkarz.

Trzeba też wspomnieć zasługi w tym meczu Maćka Przyborowskiego, który był wszędzie... jak trzeba w ataku (strzelając np. karnego), jak trzeba rzucał wspaniałe auty, a jak trzeba ratował nas z opresji w... naszym polu karnym > kasując w ostatniej chwili mega-zagrozenie.

Nieuchronnie zbliża się termin ostatniego meczu ostatniego ze starej Gwardii Iskry - 8 lat w Iskrze {w tym 5 lat współpracy na letnich obozach} kolegi Dawida Zaremby. Kolega Zaremba rósł razem z nami od Dawidka do Pana Dawida > po prostu nie wierzymy jak czas leci, a i łza się w oku kręci (tyle wspólnych meczy, treningów, obozów i...) .

Graj w piłkę Dawidzie, bo dużo możesz jeszcze dokonać (Simi pozwoli).

Razem z nim kończą zawodniczą współpracę z nami inni zawodnicy z rocznika 1998 tzn. Zieliński Karol (blisko 5 lat) oraz Charemski Daniel i Konkel Mateusz (4 lata  w Iskrze). Jaka to radość dziś na nich patrzeć jak dziś grają, tym bardziej że startowali raczej z dolnych półek Super-Marketu znanej sieci futbolowej "Mam Talent" . Osiągnęli naprawdę dużo i dalej mogą bez wstydu kontynuować swą przygodę z piłką nożną w dorosłym futbolu - może to być przykładem dla wielu młodszych Iskrzaków, którzy dziś ( w młodszych rocznikach) marudzą, że mało grają w oficjalnych meczach czy turniejach. Trzeba iść drogą tych w/w zawodników czyli sumiennie i regularnie trenować, a będzie Wam dane być podstawowym zawodnikiem w reprezentacjach Iskry.

Poddawanie się nie może być cechą sportowca, a wręcz odwrotnie!

Zawodnik D. Charemski np. od dwóch lat na treningi Iskry przyjeżdżał z... Pucka, gdzie teraz mieszka, a Konkel z... Mostów - jak to się ma do utyskiwań, co niektórych leniuszków treningowych, którzy narzekają, że mają daleko na treningi od domu zwłaszcza wiosną i jesienią (na Estadio da Waga) i często je opuszczają. Najlepiej zorganizować im zajęcia w ich pokoju.

_________________________________________________________

Wcześniej, bo o 11.00 do Iskry JC2 przyjechał lider naszej ligi tzn. "Arka" Gdynia (wygrywający średnio różnicą 5-6 goli z rywalami w tym np.: 18:0  z Zatoką Puck). My osłabieni brakiem podpory naszej defensywy Mateusza Chwycia oraz rezerwowego bramkarza Filipa Kotkiewicza, postawiliśmy liderowi tabeli mega-trudne warunki gry ulegając im zaledwie 0:2. Do przerwy utrzymywał się wynik 0:0, a 'Arkowcy' zupełnie nie radzili sobie ze znakomicie zorganizowaną grą obronną naszej Iskry, którą w profesorski sposób dyrygował nasz Niezłomny Klaudiusz Zapora. Ba dobrze funkcjonująca linia środkowa co i rusz posyłała naszych napastników do groźnych kontrataków, które...  pachniały golem dla Iskry (jaka szkoda, że Dawid Partyka miał jakiś totalny niefart, bo sam biegł ze... 3 x 'sam na sam', a gdyby się prawidłowo technicznie zabrał jeszcze ze 3 x, to wyszło by że... 5-6 miał szansę na gola będąc w zasadzie w pojedynku "jeden na jednego").

Oczywiście 'Partyken' nie miał aż tak 110%  idealnych sytuacji, bo: ktoś Go gonił wściekle i zablokował lub sam za wcześnie uderzał, albo było  nierówno i piłka skakała, ale odrobina koncentracji nad techniką opanowania piłki w pełnym biegu i mogło być... radośnie!

Wszyscy  znów walczyli jak "300 Spartan" i za to Wam chwała i wielkie brawa, a i z grą w piłkę było dobrze (zwłaszcza w pierwszej odsłonie, kiedy wręcz... "Iskra" dominowała). Mecz życia zagrał u nas w Iskrze boczny prawy obrońca -  Kacper Krupa - jaka szkoda, że ... za bardzo zaufał koledze z obrony przy pierwszym golu dla Arki, zamiast  wziąć na siebie przerwanie akcji, a było to w jego zasięgu i możliwościach.

Polegliśmy, ale...  chwała zwyciężonym oraz gratulacje Arce - po takiej grze Iskra JC2 nie musi się wstydzić ani chować po kontach.

Pozdrawiamy naszego wychowanka Rafała Jahn'a ( dziś Arka Gdynia), który sympatycznie się z nami przywitał - ot. co elegancja i wychowanie z domu (to samo - nie nasz wychowanek - Kokociński). Pozdrawiamy Was obu i Arkę Gdynia oraz do... zobaczenia na arenach piłkarskich.     

_________________________________________________________________

W niedzielę Iskra JC2 kuriozalnie utopiła się w Puckiej Zatoce. Przez 15 minut rywal nie wyszedł z własnej połowy, bo my atakowaliśmy non stop - nie mniej jednak te ataki to zasługa tylko 3-4 naszych piłkarzy,  którzy brali na siebie ciężar gry (niemniej brak wyrachowania i opór mentalny nad przyswojeniem sobie poleceń taktycznych - także u tych w/w liderów gry - spowodowała że nic wtedy nie strzeliliśmy).

Bezsprzecznie lider całej pierwszej połowy to > Konrad Marcholewski, który inicjował kilkanaście ataków w środku i po prawej stronie (plus strzelał, dośrodkowywał z rogu  i wolnych). Jednak i On nie potrafił 'zrozumieć' poleceń taktycznych, że po minięciu prawego obrońcy trzeba biec z piłką do bliższego słupka i dopiero blisko niego pomyśleć czy strzelić z konta czy krótko podać na środek do nabiegających środkiem innych Iskrzaków. Co z tego, że Kondzio robił b. dobre minięcia, ale zaraz z 18-20 metrów niepotrzebnie centrował (dobrze i silnie, ale wobec... zmasowanej obrony 3-4 stoperów Zatoki i dobrej postawy ich bramkarza -wszystko nas nadbiegających Iskrzaków- mijało lub mijało słupki/poprzeczki, albo odbijało się od ciał ich obrońców lub wpadało w ręce golkipera Zatoki ).

Gdy wpuszczaliśmy zmiennika, któremu na ławce tłumaczyliśmy (by po skutecznym okiwaniu bocznego obrońcy) dokładnie podprowadzał piłki pod słupek zaraz po wejściu... kopał centrę z 20 metrów z boku od ich bramki, choć był czas i miejsce do realizacji poleceń taktycznych. To samo było z drugiej strony z zagraniami Antka Ciechanowicza oraz grającego jak w transie Damiana Siemieniuka, obaj (zwłaszcza 'Siemień') dobrze dryblowali,  ale nieco za wcześnie decydowali się na strzały - choć były one w większości celne, ale z racji odległości dość łatwo łapał je ich bramkarz, a jak już wydawało się że musi wpaść, to piłka przechodziła o 10-20 cm obok słupka/poprzeczki.

Osobna sprawa to gra naszych środkowych napastników (ktokolwiek tam wszedł). Mieli być na pozycjach jak najbliżej bramki Zatoki i  ich ostatnich stoperów, ale zaraz po wejściu latali do środka boiska lub na boki dublując niepotrzebnie skrzydła, bo im  się chce... pograć (jak na podwórku >  czyli gdzie piłka tam ja). Ani informacje, ani podpowiedzi, ani głośne nawoływanie niestety nie skutkowały > on chce po swojemu, no i... jak była nasza centra lub nawet aferowa wrzutka na środek, to  nie było nikogo z Iskry.

Niestety jakiejś  niemocy dostali w nogach i głowach nasi środkowi obrońcy (obojętnie w jakim byli zestawie) i po owym okresie naszej dominacji zaczęli seryjnie się wahać, machać lub zbyt delikatnie interweniować - choć prosiło się o twarde zdecydowane wejście. I to wykorzystali ich dwaj mocni napastnicy, którzy przy wszystkich swych golach (a ogólnie było ich 5, a do przerwy 3) zawsze się przebijali przez środek naszej obrony, by potem biec sam na sam z naszym wcale udanie broniącym bramkarzem Kacperkiem Błędowskim. Żadna ich akcja nie była jakaś mega składna czy ze skrzydła - ot. przebitka lub okiwanie przez środek i kontra na gazie, a my w...  nieskutecznej pogoni   

W drugiej odsłonie (pod wiatr) całość odwagi i woli zmiany wyniku na siebie wziął jeden zawodnik czyli Damian Siemieniuk, który przeprowadził około 18 rajdów po skrzydle zawsze dobrze zakończonym dośrodkowaniem lub podaniem albo strzałem (już z bliska),ale; albo  bramkarz obronił, albo koledzy nie umieli skończyć golem nawet z metra, albo piłka o 10-20 cm. przelatywała obok słupka.

Ogólnie zawodnik D. Siemieniuk przeprowadził w całym meczu około 30 rajdów w 17-18 przypadkach zakończonych strzałem celnym lub minimalnie spudłowanym (o dośrodkowaniach już pisaliśmy). Od dawna już nasze doświadczone piłkarsko oczy nie widziały tak szalenie zdeterminowanego młodego zawodnika. Strzelił oczywiście gola oraz drugiego z głowy (którego Mu sędzia nie uznał, bo podobno był spalony - hmm > gol strzelony z nabiegu z głowy po wrzutce K. Marcholewskiego).

Jak dodamy, że A. Ciechanowicz też szarżował w drugiej połowie z 8-9 razy po swojej stronie kończąc to  dobrymi dośrodkowaniami plus miał dwie mega-setki (w tym do pustaka z 2 metrów pod warunkiem, że kopnąłby prawa nogą, ale jako lewonożny koniecznie zaczął przekładać na lewą nogę i... po szansie), da nam to obraz olbrzymiej giga-przewagi Iskry. Jeszcze K. Marcholewski miał trzy setki, ale piłka mijała bramkę o centymetry, za to rywal znów wykorzystał dwie kontry zdobywając dwa gole (w tym po bezsensownym plątaniu się i podaniu do rywala naszego środkowego napastnika na prawej obronie).

W tym kuriozalnym spotkaniu przegraliśmy 2:5 (gole: Marcholewski i Siemieniuk), choć mogło być jeszcze gorzej bo kilka razy od strat dalszych goli uratował nas nasz golkiper Błędowski, który obronił kilka tzw. setek.

Piłka to 'dziwny' sport = my strzelaliśmy celnie lub minimalnie niecelnie na bramkę rywali ponad 33 razy (i tylko 2 gole), a oni ok. 10-11, a wygrali wysoko mogąc wygrać jeszcze wyżej. Odnotować trzeba też bardzo dobry występ Bartka Czerniaka na lewej obronie (tylko w drugiej połowie - bo tylko w niej grał na boisku).

Reasumując nie da się wygrać jeśli zaangażowanie i wiarę w wygraną prezentuje trzech lub czterech piłkarzy, a reszta się tylko przygląda jak kolega walczy dosłownie do upadłego albo stara się, ale tak... na 40-50% (ot, tak; by nie za bardzo bolało w płucach czy nogach).

Czy oprócz w/w 4/5 pozytywnie wymienionych zawodników inni się nie starali - otóż starali się, ale za mało i bez wiary w sukces plus szalonej determinacji, która może odwrócić losy.

Za dużo było błędów indywidualnych w środku i w realizacji założeń taktycznych w ofensywie, bo ze zmasowaną obroną rywala trzeba sobie radzić mądrością boiskową, a nie seryjnymi wrzutkami z daleka (czasami na aferę i do nikogo, bo nie którym nie chce się podłączyć do ataku - ot, woli postać sobie w środku ).  Uważna i skoncentrowana gra (tylko 10 minutowymi fragmentami) to za mało nawet na... Zatokę Puck . Jaka szkoda że zabronione jest klonowanie ludzi, bo od razu i to wielokrotnie sklonowalibyśmy przede wszystkim Damiana Siemieniuka oraz 'Kondzia' i 'Ciechana'. Długo pisaliśmy, aby niektórzy zawodnicy czytając w/w tekst - może się zastanowili się nad podejściem mentalnym, zaangażowaniem lub umiejętnością realizacji taktyki, bo inaczej zostanie nam bycie "Mistrzem Pieczenia Ciasta" (co dobitnie udowodnił nam Eryk Linda, który przyniósł na mecz blachę znakomitego Murzynka, którego...sam upiekł).

Drużyna jako całość zawiodła pomimo mega-heroizmu, zwłaszcza 'Siemienia' plus 2-3 innych.

_______________________________________________________________________

W Gdynia CUP R-2004 nasza Iskra Gdynia osłabiona brakiem bramkarzy i kilku innych graczy  (bo... wyjazdy weekendowe) nie mogła osiągnąć wiele więcej niż 13 miejsce na 16 ekip. Jak  to jest, że w innych klubach jak zawodnik otrzymuje powołanie na turniej to w domu jest: Święto  i Alert dla wszystkich - tylko nie u nas.

Wiemy co mówimy, bo znamy tamte drużyny i trenerów oraz zawodników i tam jak jest turniej (a też grają tak intensywnie lub jeszcze bardziej i częściej),  to ich skład zbliżony jest minimum w 95% do optymalnego (u nas zawsze na poziomie 65% - bo jak nie  ci, to inni muszą wyjeżdżać). Pewnie w UKS Mosty, KP Gdynia, UKS Cisowej i innych klubach Gdyni trenują same leniwe 'zapiecuchy domowe' nie wychylające się z domów - więc jak mecz to mają radość przerwania ich smutnej domowej szarzyzny (nie to co u ultra-aktywnych obieżyświatów z Iskry Gdynia).

Za tydzień w niedzielę Reprezentacja Iskra-Dania znów ma Deichmann CUP na NSR.

 


  • Komentarzy [0]
  • czytano: [771]
 

Musisz się zalogować, aby dodawać komentarze.

Buttony

Reklama

Logowanie